Bez tytułu
Komentarze: 4
"Śmierć potwornie boli..."
Musialam zabic siebie.
Sobota zaczela sie zle. Ochrzan za spanie w bluzie. Potem bylo tylko gorzej - sluchanie muzyki, styl ubierania, styl bycia - dostalo mi sie za wszystko. Wiem, ze bylo w tym troche i mojej winy...
Nie mam juz sily. Dotarlo do mnie- jesli sie nie dostosuje do ich wymagan, nie ma szans, by pozwolili zdawać do liceum w Warszawie. A przecież ja musze stad uciekac, bo zwariuje. Wiec co mi pozostalo?
Nie powiem. Zwalczenie nalogu (tego już nie mozna inaczej nazwac) muzyki i balaganu wyjdzie mi tylko na dobre.
Ale sa rzeczy, z ktorych nie chce rezygnowac. A musze.
Musialam przemeblowac pokoj- mamie strasznie nieodpowiadalo poprzednie ustawienie mebli. Teraz lozko stoi za drzwiami i nie moge patrzec w okno, kiedy zasypiam.
Musialam pozdejmowac wszystkie plakaty z scian, mape Berlina zawieszona ukosnie, rysunki i przetarte plytki CD, ktorych lacznie na wszytskich scianach bylo 15. Teraz na scianie jest tylko gliniany aniolek i pustka.
Musialam schowac wszystkie puste puszki po coca-coli- 35 sztuk.
Musialam zdrapac z drzwi wszystkie naklejki.
Musze przestac ubierac sie tak, jak lubie. Koniec z naszywkami na spodniach, pieszczochami i duza iloscia bransoletek.
Musze przestac urywac sie z korepetycji (a przeciez to korepetycje dla mojego brata) na droge krzyzowa.
Musze przestac rysowac...
....
Moze komus wyda sie to smieszne, ale ja znow placze. Pytacie- jak mozna histeryzowac o takie rzeczy? Ale te wszytskie blache rzeczy skladaja sie na moj obraz. A teraz...znowu bede taka jak szary tlum. Zabilam jakas czesc siebie. Tak, Heero. Smierc potwornie boli...
......
.....
....
...
..
.
Zmartwychwstaje dopiero w wakacje.
Pozostalo 96 dni.
Wczoraj bylo strasznie. to nawet nie byl dól. To byla szczelina zaglady. Mialam ochote rozbic sobie lep o sciane.
I tylko P. Bog trzymal mnie za kolnierz.
Dodaj komentarz