mar 23 2004

Bez tytułu


Komentarze: 4

"Śmierć potwornie boli..."
Musialam zabic siebie.
Sobota zaczela sie zle. Ochrzan za spanie w bluzie. Potem bylo tylko gorzej - sluchanie muzyki, styl ubierania, styl bycia - dostalo mi sie za wszystko. Wiem, ze bylo w tym troche i mojej winy...
Nie mam juz sily. Dotarlo do mnie- jesli sie nie dostosuje do ich wymagan, nie ma szans, by pozwolili zdawać do liceum w Warszawie. A przecież ja musze stad uciekac, bo zwariuje. Wiec co mi pozostalo?
Nie powiem. Zwalczenie nalogu (tego już nie mozna inaczej nazwac) muzyki i balaganu wyjdzie mi tylko na dobre.
Ale sa rzeczy, z ktorych nie chce rezygnowac. A musze.
Musialam przemeblowac pokoj- mamie strasznie nieodpowiadalo poprzednie ustawienie mebli. Teraz lozko stoi za drzwiami i nie moge patrzec w okno, kiedy zasypiam.
Musialam pozdejmowac wszystkie plakaty z scian, mape Berlina zawieszona ukosnie, rysunki i przetarte plytki CD, ktorych lacznie na wszytskich scianach bylo 15. Teraz na scianie jest tylko gliniany aniolek i pustka.
Musialam schowac wszystkie puste puszki po coca-coli- 35 sztuk.
Musialam zdrapac z drzwi wszystkie naklejki.
Musze przestac ubierac sie tak, jak lubie. Koniec z naszywkami na spodniach, pieszczochami i duza iloscia bransoletek.
Musze przestac urywac sie z korepetycji (a przeciez to korepetycje dla mojego brata) na droge krzyzowa.
Musze przestac rysowac...
....
Moze komus wyda sie to smieszne, ale ja znow placze. Pytacie- jak mozna histeryzowac o takie rzeczy? Ale te wszytskie blache rzeczy skladaja sie na moj obraz. A teraz...znowu bede taka jak szary tlum. Zabilam jakas czesc siebie. Tak, Heero. Smierc potwornie boli...  
......
.....
....
...
..
.
Zmartwychwstaje dopiero w wakacje.
Pozostalo 96 dni.

 

 

Wczoraj bylo strasznie. to nawet nie byl dól. To byla szczelina zaglady. Mialam ochote rozbic sobie lep o sciane.
I tylko P. Bog trzymal mnie za kolnierz.

little_lady_punk : :
Narami
26 marca 2004, 11:12
Nie zmieniaj się! Musisz pozostac sobą bo inaczej bendziesz nikim i tylko jak roslinka bendziesz żyła tak jak inni ci przykażą! Jak ci bardzi zalezy na tych studiach to na razie bądz grzeczna tak jak ci tez Unky poradziła! Zgadzam się z Amel i nią! Tylko nie pozwul by cię zagłuszono... Pozdrowionka! Poradzisz se!
Unky
25 marca 2004, 05:31
Albo zrób tak: bądź grzeczną dziewczynką, dopóki nie pozwolą ci wyjechać...To druga opcja... czasem trzeba po prostu wytrzymać i zachować spokój. Może nei mam pojęcia o czym mówię, może tego wszystkiego nie da się zrobić, ale trzymam i zawsze będę trzymać za ciebie kciuki!
Unky
25 marca 2004, 05:27
Nie możesz! Nie możesz się dostosowywać! Co twoim rodzicom z tego, ż e będziesz robiła to co chcą, jeśli to nie będzie już ich córka, tylko ktoś inny, ktoś obcy...? A jedyną rzeczą którą będziesz w sobie pielęgnować, będzie żal do nich... Dlaczego tak często ktoś, kto deklaruje,że nas "kocha", każe nam zmieniać siebie? W dzisiejszych czasach przecież tak trudno jest utrzymać swoje własne "ja"! Rób wszystko co ci każą, jeśli to cię "nie zabija" - staraj się utrzymywać porządek w pokoju, przynoś dobre oceny ( to też łatwo powiedzieć, prawda?) i co tam jeszcze, ale to wszystko. Życie jest zbyt krótkie, by marnować je dostoowując się zawsze do oczekiwań innych-TAKICH oczekiwań. Masz prawo sama zadecydować do jakiego liceum pójdziesz bo nie jesteś już dzieckiem. Dosyć już tego gadania. Absolutnie nie zmieniaj siebie dla nich. Staraj się ze wszystkich sił być cały czas sobą. Tak, to jest bunt!^^Najwyżej będziesz "złym dzieckiem"...to boli jak cholera,
Amel
24 marca 2004, 23:08
Nie uważam, aby były to rzeczy blahe. Nie można komuś kazać po prostu wyzbyć się swojego "ja". Bo te wszystkie drobiazgi: bransoletki, plakaty, muzyka, składają się na nie. Nie bardzo wiem, co mam Ci poradzić - nie wiem czy w ogóle mam prawo dawać rady. Spokojna rozmowa z rodzicami - tyle mogę powiedziec, więcej nic. Może to jest awykonalne, ale po prostu nie wiem, co mogę więcej dla Ciebie zrobić. Wiem jedno: zostań sobą.

Dodaj komentarz